Ludzie, tak to ja mogę cały dom wyprzedać. Mam jeszcze "Zaplute i zarzygane krzesełko do karmienia", "Zajechany i rozmontowany rowerek", "Zestaw nadmuchiwanych badziewi do moczenia dzieci w wodzie" i "Pare spranych szmatek, ale za to z metkami", a jak za mało, to i "Zadeptany dywan" się nada.
Chyba zajmę się tym profesjonalnie. Mogłabym zostać aukcyjną copywriterką, jest takie coś?
Miałam napisać o tym jak bardzo nie fajny jest film "Jesteś bogiem", ale nie napiszę, co oczywiście nie oznacza, że zmieniłam zdanie. Do piątku, sądziłam, że istnieje w nim jakieś przesłanie, alegoria, metafora, symbol. Cztery kwadraciki w każdym monitorze. Aż okazało się, że oglądałam wersję reżyserską... I to nie jest nadinterpretacja, to zwyczajna wiara w ludzi, no bo chyba jak ktoś robi film, to musi mieć jakiś trzeci wymiar, czy drugie dno. A tu nic! No nic zupełnie. Dzieło o depresji młodego człowieka z pasją, stającego na progu dojrzałości. Kto przez to nie przechodził? Dobra wiem, są tacy, co przechodzą dopiero po czterdziestce. No i Piotruś Pan. Pragnę tylko zauważyć, że Magik był schizofrenikiem i sprowadzanie tego do strachu przed bilbordami, to jakieś nadużycie, umniejszające cierpiącym na to zaburzenie. Zostało udowodnione, że schizofrenicy, odczuwają większą empatię, niż zwykli nerwicowcy. Bo ci, w depresji chociażby, skupieni są wyłącznie na sobie. Nie zagrał mi ten film. Na niczym mi nie zagrał. I nic mi nie zrobił. A to nie dobrze. Nawet krótkie filmiki Isabelli Rossellini, w których przebiera się, przeróżne robaczki i pokazuje jak ze sobą kopulują, są lepsze od tej produkcji. O proszę tu na przykład:
O Basenie Narodowym też nie napiszę, bo już mi się to znudziło.
Gdzieś tam, w okolicach Tarnowa, hiszpanie ukradli nam...700metrów asfaltu. Zwinęli, tak normalnie, jak w tych kawałach o Wąchocku. Nie śmiesznych wcale. A to jest śmieszne, bo oni nie dość, że zabrali, to jeszcze nie chcą nikomu powiedzieć dlaczego. Skryci asfaltobiorcy, tacy. Żeby było jasne, ci hiszpanie to firma budująca autostradę, w pobliżu tej drogi, którą ukradli, jak już skończyli budować. Nie wiadomo teraz, na pamiątkę wzięli, po złości, czy może chcą nową zrobić?
Ale u nas to tak jest, tu nawet profesjonalnych morderców nie ma. Jeden taki, przyniósł na komisariat odciętą głowę w siatce, żeby się przyznać, że to on zabił. Wszystko ładnie, szlachetnie, tylko po co on to taszczył ze sobą? Żeby nie uciekła? W komentarzach na onecie, rzecz jasna, rozpętała się burza, na temat kary śmierci. Co to za nazwa? Kara. Zwłoki chyba nie odczuwają skruchy, choćby się je karało w kółko i na okrągło. A sama śmierć nie może być karą przecież, bo znaczyło by to, że jesteśmy wszyscy winni. Sprostujmy więc, to nie kara śmierci, tylko eliminacja wadliwych jednostek społecznych. I od razu ładniej brzmi. Nie nie. Ja nie popieram kary śmierci. Ja to bym te wadliwe jednostki widziała przy budowie metra, mostów i dróg najchętniej. Ale niestety, ci wyżej uważają, że najlepszą karą jest izolacja, zamiennie ze śmiercią czy tam dożywociem. No przecież nie można z tych morderców, gwałcicieli i pedofilów robic niewolników. To by było niehumanitarne...