Usiadłam i pomyślałam, że napiszę
coś mądrego. (nie żebym już przestała czytać książki, ale nie chcecie czytać pseudointelektualnych wypocin, a po ostatnim sensownym wyrażaniu poglądów, dostałam pogróżki od wojujących bananami aktywistów sojowych)
Łatwiej pomyśleć niż zrobić,
ewentualnie zrobić bezmyślne. Zastosowałam obydwa, bo chodzenie na
łatwiznę jest fajne.
Tak powstał poradnik (nie)towarzyski
Lilou. Czyli jak się zachowywać, żeby Twoje życie towarzyskie
popełniło in vitro w zarodku. (tak, to była taka łamigłówka
językowa...)
- Zacznij rozmowę od aktualnych tematów. Szczególnie kiedy nikogo nie znasz a twoją pasją jest polemika z przygłupami. Nie, nie wszyscy poza tobą są przygłupami, ale w gronie osób powyżej czterech sztuk, zawsze się znajdzie przynajmniej jeden. I to właśnie on powinien cię zainteresować. Dlaczego?Bo tak. No dobra, tak naprawdę to dlatego, że lubisz ćwiczyć swój mózg, łamiąc go nad dobraniem argumentu na równie niskim poziomie, jak pierwsze zdanie tego akapitu.Aktualne tematy to na przykład aborcja, islam, chrześcijaństwo i związki partnerskie.
- Jeśli nie znajdziesz „przygłupa”, to zawsze możesz zamilknąć. Ludzie to lubią. Im dłużej milczysz, tym więcej ludzi dookoła ciebie zaczyna skakać, proponować drinki, jedzenie, spacer, seks...Jeśli będziesz odmawiać, nazwą cię gburem. Nie tłumacz im nic. Gbur jest na pozycji uprzywilejowanej. Na przykład na weselu. Masz wtedy gwarancję, że ominą cię atrakcje w stylu oczepin i tańców towarzyskich, a resztę imprezy będziesz mógł przestać przy kraniku z wiejskim bimbrem/skrzynce wódki/beczce piwa. Na dodatek, absolutnie nikt nie zrobi ci kompromitującego zdjęcia.
- Jeśli jesteś kobietą, szczególnie matką, koniecznie omijaj małe grupki płci żeńskiej. Może się przytrafić, że taka grupka przysuwając się do ciebie coraz bliżej, w końcu wchłonie cię w środek, razem z krzesłem na którym siedzisz, niczym wieloryb Jonasza, uznając za nieodłączny element swojego organizmu. Nie uciekaj. Powiedz głośno, że paznokcie malujesz na „srebrny metallic” bo pasuje do lufy twojego ulubionego rewolweru, albo, że dajesz dziecku słoik nutelli, żeby spokojnie popracować przez godzinę. Wysadzą cię na ląd. Szybciutko.
Chyba, że pomylisz wyuczony tekst i okaże się, że malujesz dziecko na srebrny metallic i dajesz do zabawy Colta, żeby w spokoju zjeść nutellę. Cóż, wypadki chodzą po ludziach, a kuratorzy to podobno mili ludzie... - Kiedy ktoś zaprasza cię do mieszkania w którym nigdy nie byłeś, dobrze jest po pierwsze wziąć ze sobą alkohol, po drugie strzelić wyszukany komplement gospodarzowi. Alkohol jest po to, żeby kobieta która cię zaprosiła nie obraziła się za tekst „masz zajebiste cycki”.Żartuję.Bezpieczniej pochwalić wystrój. Chyba, że to akademik, wtedy pierwsza opcja jest nawet zbyt oficjalna. Możesz powiedzieć coś w stylu „Cudowny biały kolor ścian, nigdy takiego nie widziałam/em”, albo „Fantastyczna przestrzeń, zmieściłabym/zmieściłbym się tu razem ze swoją kolekcją książek, płyt, kotów i dzieci!”. Zresztą...
Powiedz cokolwiek, bylebyście szybciej otworzyli to wino.Jeśli trafiasz do mieszkania w którym już cię znają, najpierw zapytaj gdzie jest lodówka, potem zdejmij buty i idź wziąć prysznic. - Choć wydaje ci się to nieprawdopodobne, niektórzy na imprezach lubią grać w planszówki, lub oglądać filmy, zamiast chlać i ćpać. Jeśli tak się wydarzy, to jak najszybciej zmień towarzystwo na takie, które robi to wszystko naraz.
- Muzyka, to ważny element spotkań towarzyskich.
No dobra, tak na prawdę, to YouTube. I to po grubo po północy. Są dwie zasady. Za żadne pieniądze świata nie przyznawaj się do tego, że masz sentyment z lat dziecięcych do Kelly Family, jeśli nie chcesz wylądować na Fejsbuku na drugi dzień. To pierwsza. Druga – nie umiesz śpiewać. Choćby nie wiem co, nie umiesz i już. Ale nikt nie mówił, że twój ważący 90 kilogramów kumpel, nie potrafi tańczyć do Czajkowskiego... - Na koniec, zawsze w dobrym tonie jest pożegnanie. Kiedy już uda ci się wygramolić z wanny o 14 nad ranem, grzecznie podziękuj i powiedz „do widzenia” obściskując przy tym wszystkich. Poważnie. Jeśli mieszkasz z rodzicami, to nawet nie zamkną za tobą drzwi, bo miłość rodzicielska jest bezwarunkowa.Barmanowi natomiast nie musisz mówić nic. Bo jeśli po wygramoleniu z wanny, widzisz kontuar z kieliszkami, to znaczy, że jakąś godzinę temu, zafundowałeś mu wakacje życia na wyspach Kanaryjskich. W każdym innym wypadku, wystarczy zwykłe „aśnaebaaem/am” i zgarnięcie cudzych butów. Jeśli jesteś kobietą i złamałaś już jeden obcas (albo nogę) to nie zapomnij rozdać wszystkim numeru telefonu. Ze zmieniona ostatnią cyfrą.