środa, 18 września 2013

Myśli na wagę.

A teraz wyobraź sobie, że cała porządna literatura zniknęła wraz z inspiracją i nie ma na świecie żadnej kopalni błyskotliwych cytatów...
Lubię poczytać mądre rzeczy. Czasem jednak, jeszcze bardziej lubię czytać rzeczy pseudomądre.
Nie ma nic fajniejszego, od zbioru "życiowych cytatów" które cieszą się powodzeniem na takim jednym portalu społecznościowym. Poważnie. Trzeba być geniuszem, żeby zwrócić uwagę na tak bezsensowne sformułowania, a jeszcze większym, żeby je kilkoma kliknięciami w fotoszopie wkleić w obrazek z netu. Miód na moje oczy.
Dosłownie.
I kilogram pierza.

Mam swój Top Ten. pozwolę sobie je zaprezentować i krótko omówić. (Zabrzmiało to tak poważnie, jak naukowe opracowania na stronie BlackBoardsInPorn Nie znacie? Polecam.)

10
Całe dwadzieścia siedem lat życia, byłam pewna, że jak mi ktoś utnie rękę, to odrośnie. Gdyby nie ta złota myśl, pozostałabym w nieświadomości.
Nawet jak się nie pozbiera to nie będzie taki sam, bo każda akcja wywołuje reakcję, każda przyczyna ma swój skutek, a skutek przyczynę. Człowiek zastanawiający się nad sobą, doskonale wie, że nie trzeba mu zadawać ciosów, żeby cokolwiek się zmieniło.
Z drugiej strony, jak sobie czasem popatrzę w szklane pudło, to odnoszę wrażenie, że spore grono bogatych i sławnych ludzi, im bardziej jest w stanie pozbierać się po kolejnej operacji naciągania czegoś, tym bardziej pozostaje na tak samo niskim poziomie. Bezmyślność jest constant. Choćby cię i pół świata skopało.


9
Więc wstał i przykuł ja do kaloryfera. Nie okazała się jednak zachwycona tym rozwiązaniem, ponieważ lekko zapędziła się w wymuszaniu reakcji, histerią i szantażem. Normalnemu, zdrowemu i inteligentnemu facetowi, jak powiesz "Odchodzę", to otworzy ci drzwi, pomoże z walizką i da drugie śniadanie na drogę. I tak ma pozostać. To nie telenowela z intrygami.
Nadal dominuje przekonanie, że dla dobra miłości, należy kogoś trzymać siłą. Jak szczęście, to tylko po grób i tylko z nią. Żywą/ym, bądź martwą/ym. Tego chcę. 


8
Brzmi jak groźba.
Ja tam się przestraszyłam, całkiem na serio. Przede wszystkim z powodu konstrukcji nie zakładającej żadnej alternatywy. Wychodzi na to, że należy olać własną, nie zdaną maturę. Tym bardziej się przestraszyłam, bo niebezpiecznie mnie to dotknęło.
Jako perfekcjonistka, powiadam wam, bredzą. Rozpadniesz się na kawałki dopiero wtedy, kiedy przestaniesz dostrzegać porażki i nad nimi pracować. No i jeszcze jak wpadniesz pod kombajn, to wtedy też.


7
A dojrzały partner wie czego chce i nie wciska ci kitu, że twoje małe cycki są idealne, równocześnie śliniąc się na samo wspomnienie o Eden Adams. If you know what i mean.
Wygląd nie ma wyłącznego znaczenia, owszem. Ale jeśli ktoś ma sprecyzowany gust, to nie mamy prawa wytykać mu niedojrzałości.
Żeby do tego dojść, trzeba jednak przejść przez wszystkie klasy gimnazjum...


6
No po plecach nie podrapiesz.
Można nauczyć się całych wersetów Norwida. Wykuć na pamięć erotyki Goethego. Ale czym są puste słowa, bez poparcia gestem. Rozmowa tworzy materiał. Z materiału budujesz własnoręcznie most. Żaden z tych elementów oddzielnie, nie stworzy przejścia.
Słowami tez można manipulować. Nawet sprytniej niż dłońmi.



5
Fuckin brilliant.
Słyszałam o dedykacji utworów disco polo, o dedykacji utworów literackich, o dedykacji na płycie a nawet o dedykacji na cyckach. Ale żeby tak zaraz ryczeć z czyimś imieniem na ustach?
To tak jak obwiniać kogoś za wilgotność powietrza w dżungli amazońskiej. 
Ogarnij się, pozbieraj chusteczki a potem przejdź do rozdziału pod tytułem "Nikt nie może cię pokonać, poza tobą" i zacznij żyć w zgodzie z ludźmi, budując zrozumienie zamiast wystawiania zaświadczeń z opinią.


4
To z cyklu "Jak przysporzyć schizofrenii. Związki. Część pierwsza."
Czy ja na prawdę muszę jakkolwiek to komentować?
"Gdy komuś na tobie zależy, nie pozwoli ci nie jeść brokuła. Będzie się starał tak długo, aż pozbędziesz się uczulenia na niego."






3
W życiu się tak nie cieszyłam.
Gdybym mogła usłyszeć, pewnie ogłuszyłabym się o dwie minuty szybciej, niż Pan Blond był w stanie odciąć ucho policjantowi we Wściekłych Psach.
To co myślisz, powinno być chamskie, to co mówisz, mieć klasę, albo sznyt. Zwłaszcza kiedy jesteś kobietą. W przeciwnym razie, pod maską zionie pustką.


2
o_O
Nie. Ta cecha to głupota. 
Warto to rozgraniczyć, dla nie wprawionych. Nie jest szczerością powiedzenie komuś "Masz brzydki ryj". Szczerość jest wtedy, kiedy powiesz "Nie mogę na ciebie patrzeć". To zasadnicza różnica.
Poza obelgami, istnieją także uzasadnienia...



1
Eat a Snickers. Better?
Szalenie współczuje naiwności pozwalającej na bezmyślne zawieranie znajomości, żeby nie wspomnieć o "przyjaźniach", z byle kim. Warto może dodać, że diamenty, można przeoczyć, kiedy nie umie się ich oszlifować. A jesiennych liści nie ma na pewno na Antarktydzie.




A teraz śmiało. I ty możesz zostać Paulo Coelho internetu.




poniedziałek, 2 września 2013

Razem, ale osobno.

O związkach chętnie wypowiadają się wszyscy. Partnerskich, homoseksualnych, poligamicznych, monogamicznych, małżeńskich, udanych, nieszczęśliwych, otwartych, toksycznych... O związku radzieckim też.
Na świecie żyje około 7 miliardów ludzi. Codziennie rodzi się około 370 tysięcy, a umiera 160 tysięcy. Każdy z tych ludzi, jest jedyny w swoim rodzaju, jak płatek śniegu.
Czy to naprawdę kwestia legalności związku, na jaki się decydują jest tak ważna? Czy raczej chodzi o to, że płatki śniegu, rysuje się zwykle tak samo, jako kropki, gwiazdki, żeby nikt nie miał problemu z odbiorem?
Nie chcę poruszać tematu gejów i lesbijek, bo mnie już od tego mdli. Nie zajmę stanowiska w tej sprawie, dopóki konserwatyści i liberałowie wyłażą mi z lodówki, krzycząc TAK! i NIE!. Zajmę je dopiero wtedy, kiedy już wszyscy o tym zapomną, wałkując inny temat w Świętym Medium Telewizyjnym. Mogę jedynie wtrącić taką małą uwagę, że ani zdanie Biedronia ani zdanie posłanki Pawłowicz nie ma mocy sprawczej i na moje osobiste związki przenigdy nie wywrze wpływu. Bo i jak? (skoro ich nie mam, buahaha...)
Jak uregulować prawnie, albo mocą bożą linię styku dwóch oddzielnych bytów? Nie nażarłam się wcale podejrzanych tabletek z apteczki. Ja to tak widzę. Nie ma związków, są linie styku. Trwałe, trwalsze, zupełnie nietrwałe, regularne, okazjonalne, różne i na różnych płaszczyznach. Związek, to właściwie nie ładne słowo nawet. Nakazuje związanie, zniewolenie, zupełnie nie kojarzy się z nawiązywaniem relacji, raczej z wiązaniem supła. Gordyjskiego.
Nie jesteśmy maszynami, tylko nasze organizmy są. Twoje "ja" to czysta energia upchnięta w kilkudziesięciu kilogramach technicznej konstrukcji (nadal utrzymuję, że nie łykałam żadnych tabletek). To ciało, rodzi oczywiście pewne ograniczenia. Ba! Niektórym nawet przesłania całą resztę a jeszcze inni, sami się w nim zamykają, bojąc się być tą odmienną gwiazdką śniegu na zimowym rysunku.
Nie ma właściwego uniwersalnego schematu na relacje. Nie może być.
Nie można nikogo postawić i kazać mu stać w jednym miejscu. Chyba, że sam się na to zdecyduje. Wydaje mi się jednak, że wielu decyduje o tym nieświadomie. Decyduje także pod presją spełniania oczekiwań. Bo tak jesteśmy kształtowani.Wpaja nam się, że wzajemność polega na "ja się wypatroszę i ty tez musisz w zamian".
Wzajemność linii styku, moim zdaniem, polega na tym, że jesteś sobie dla siebie, a tym czego się dorobisz wewnętrznie, możesz się podzielić. Czym się podzielisz, kiedy na wszystko pracujesz z kimś? Jeśli każda opinię, każde zdanie, każdy krok i każdą myśl, podzielisz na dwa, to po pewnym czasie, ciebie zostanie w tym tylko tyle, na ile pozwoli ci druga osoba. Tyle masz swobody na ile pozwoli ci granica narzucona przez kogoś innego. I zapluj się ze złości ale tak jest. "Mogę dzisiaj wyjść?" nie wynika z szacunku do drugiej osoby, tylko ze strachu, że spowoduje to konflikt. Gdyby było inaczej, pytanie brzmiało by "Chcę dzisiaj wyjść, czy nie pokrzyżuje to twoich planów?"
Krążymy, jesteśmy w drodze i w ciągłym ruchu, psychicznie. Niesprawiedliwym jest, budowanie tam w imię zgodności i dobrego pożycia. Nie możesz zatrzymać kolarza w trasie i powiedzieć mu "Masz natychmiast napić się wody, bo się odwodnisz" On sam wie, czuje, kiedy ma przystanąć. Możesz mu tylko tę wodę przygotować. Najwyżej nie skorzysta. I nawet, jeśli ktoś usiłuje ci wmówić, że dwoje ludzi, może tworzyć nierozerwalną całość, to przemyśl to jeszcze.
Czy warto zespalać się w jedną materię, czy lepiej tworzyć dwa, odrębne i współgrające ze sobą istnienia.
Just sayin'...

Często słyszę, że to nie odpowiedzialne mieć dzieci bez małżeństwa / bez ojca / bez matki. A dlaczego nikt nie mówi o tym, że przede wszystkim, posiadanie dzieci bez szczęścia, jest nieodpowiedzialne?