niedziela, 10 listopada 2013

Brzydkie słowa, ładny świat.

Mam do zrobienia kilka ważniejszych rzeczy, to dlatego mam czas żeby coś napisać.
Posprzątałam już łazienkę i posegregowałam skarpetki, zostało mi tylko to. Każdy wie, że ważniejsze rzeczy zawsze czekają i nic specjalnego im się nie dzieje w związku z tym.
Cenna rada nr1 - jak by ktoś miał sesję kiedyś i nie wiedział co ze sobą zrobić, to polecam grę w pchełki, folię bąbelkową, temperowanie ołówków nożykiem do papieru albo celowanie gumową piłeczką we włącznik światła. Ostatnia umiejętność wytrenowana do perfekcji przydaje się tym, którzy mają komputer zsynchronizowany z łóżkiem.
Ja na przykład mam. Dzięki temu z przerażeniem odkryłam, że w sieci jest coraz więcej dzieci. I to nie tych neostrady. Tych dzieci dzieci. Sześcio i siedmioletnich. Ratuj sześciolatki od szkoły, żeby założyć im profil na FB. Ja wiem, że może szkoła już tak bardzo nie uczy życia, bo ono się do sieci przeniosło, ale bez przesady.
Potem jest wielki dramat, bo się dzieciak uzależnia od reklam i gier z dużą dawką przemocy. Jak na przykład te o opętanych kucykach, albo koteczkach szatana. Tak. Nic tak bardzo nie szkodzi dzieciom, jak wszystko to, co jest do nich kierowane. Tak przynajmniej brzmi wersja oficjalna. Po której zapewne rodzice szturmem ruszyli do śmietników z workami zabawek, oraz nabyli Max'a Payne'a i zarejestrowali pociechy na fejsie ze słowami "Masz i siedź tu tak długo, dopóki nie wybijesz sobie z głowy demonicznych kreskówek i rakotwórczych klocków z chin. Nie zapomnij o tym napisać statusu z błędami ortograficznymi, bo nic tak nie dokształca jak atak trzynastoletnich, zaprawionych w bojach trollów"
Moja wersja zakłada, że najbardziej to jednak rodzice tym dzieciom szkodzą. Nawet jeśli cytat wyżej był nieco przesadzony.
Szkodzą im, kiedy w szale poglądu, że dziecko to taki mały dorosły usiłują z niego robić dorosłego małego.
To nie szkoła. To wy, my, rodzice zabieramy dzieciom to co najlepsze.
Nie jestem wzorową matką. Jestem Chujową Matką Roku. Ale zwracam uwagę na pewne rzeczy.
A wyjątkową, na bluzgi.

(tak, Ty! czytaj do jasnej cholery, zanim zacznę Cię tłuc chodakiem! przyp. red.)

"Ale ono nie powtarza przecież"
"Ale ono nie rozumie"
"Ale to takie śmieszne, jak mówi 'kulwa'"
"Ale to wolno dorosłym a co wolno..."
Ale, żeby cię kiedyś nie przerosło twoje wyimaginowane poczucie bezkarności.
Czym skorupka za młodu? Tak?
Teraz nie powtarza, ale jak będzie miało szesnaście lat i puści wiązankę, za którą dostanie po twarzy, to sorry, ale to będzie twoja porażka. Wulgaryzmy, chcąc nie chcąc, są jednak nacechowane pejoratywnie. I o ile my dorośli, potrafimy wychwycić cynizm i ironię, to dzieci nie do końca. Zanim rzucisz mięsem przy dziecku, wyobraź je sobie jako osiemnastolatka, który z zachwianym przez nieuważny język rodziców, poczuciem własnej wartości wycina sobie pentagramy na czole. Tulipanem z butelki po jabolu. W ciemnej piwnicy.
I to nie tyczy się tylko tych powszechnie uważanych za przekleństwa słów. Moje dziecko, na przykład, wciąż maniakalnie i publicznie poprawia dorosłych. A ja jej na to pozwalam. Nie mówi się "dupa" a "pupa", nie "cycki" a "piersi", nie "rzygać" a "wymiotować". I to tylko po to, żeby wyeliminować negatywny wydźwięk umiejscowiony tam, gdzie go kompletnie nie trzeba. Jeszcze sama dojdzie do tych słów i będzie ich używać świadomie. Znając synonimy. Nasz język jest bogaty i nie warto go tak okrajać.
I żeby było jasne. Używam wulgaryzmów. Jak chcę, to mogę nawet jak szewc. Umiem. Lubię też, kiedy przywalę tym newralgicznym miejscem na stopie w futrynę, posłać tak zwaną kurwę. W nieboskłon. W myślach. Soczyście. Pod nosem. Albo na głos. Ot tak.
Ale niech mi ktoś wytłumaczy, czemu ludzie ślą je co przecinek, mając palce w butach i z dala od niebezpiecznych przeszkód?

To by było na tyle, jeśli chodzi o poważne rzeczy. Teraz dla rozładowania napięcia, przedstawiam niecenzuralny skrót wiadomości. Dla tych którzy nie zrozumieją, oparłam się na Wiadomościach GW

* Smoleńsk, kurwa! Rzygamy tym wszyscy, łącznie z Komisją która na ostatnich obradach, przytruła się chińskim żarciem, zamawianym przez anonimowego posła PO. Poseł PiS o sprawie: - To zajebiście niepatriotyczna postawa.

* PiS świętuje kolejną miesiączkę smoleńską.

* Orzeł może. Kto mu kurwa zabroni? Interes społeczny leży i płacze. Bo nie może.

* Komorowski: - Nie ma łatwych koalicji. Tylko czasem wina brak.

* Haiyan przypierdolił w Filipiny. W Tacloban chcą wprowadzić "stan wojenny", ale Jaruzelski wyjebał telefon przez szpitalne okno tydzień temu. Do dziś komórki szuka ABW.

* Bułgarzy mają dość. "Postawimy drugi mur chiński na granicy z Turcją". Materiały na ogrodzenie sponsoruje firma COVEC, która zasłynęła między innymi zjebaniem autostrady w Polsce.

* Ekskluzywne fotki z 5+1 w Genewie, tylko u nas. Rowhani: - Pocałujcie mnie w dupę. Nie straćcie wyjątkowej okazji.

* Watykan nadal milczy w sprawie pedofilii. Jak pies je, to nie szczeka.

Prognoza pogody na 11.11.2013
Wiatr zachodni, spienione goni fale i zapierdala z prędkością 6km/h. Od wczesnych godzin porannych nad Warszawą roztoczy się zajebista mgła. Rada dla kierowców - ni chuja, nie widać. Ciśnienie w porze obiadowej wyniesie 1010 hPa i u wyjątkowo wrażliwych spowoduje kurewską migrenę, depresję i kaca. Deszcz będzie. Czego się kurwa spodziewałeś? Jesień jest. To dobra wiadomość dla Szarych Szeregów - jutrzejszy marsz odbędzie się pod znakiem parasola. Generalnie, to dojebało niżem i powietrzem polarnomorskim, więc w trampkach nie pobiegasz. Siedź w domu i nakurwiaj na konsoli.

Żegnam się z Państwem, dziękuje za uwagę. Polecam umiarkowaną i wyważoną wulgarność.
















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz