czwartek, 28 marca 2013

ss.o.s

Nicolas d'Estienne d'Orves, Sieroty zła, W.A.B, 2009

Nazistowskie danie, przyrządzone w stylu historical fiction, podane po francusku i przyprawione lekko powieścią szkatułkową.
Składniki.
Głównym na pewno jest niezabliźniona i wciąż gorejąca rana po trzeciej rzeszy, plus wszystko co ze sobą niosła. Szczypta holocaustu i kopa faszystowskiej antropologii. Na koniec, odrobina wymieszanych powojennych pokoleń, dla kontrastu zestawionych z potomkami zbrodniarzy.
Wstrząsnąć nie mieszać.
Nie mieszać, bo narracja prowadzona w trzech epokach jednocześnie, dodaje tylko pikanterii. 1938, 1987, 2005.
Sposób podania.
Przepleć niezbite fakty, z sensacyjną historią rodem z Kodu Leonarda i subtelnie wymieszaj ze schematyczną czkawką wnuków haniebnej historii.
A bez metafor, młoda dziennikarka, po przejściach, zostaje oddelegowana do prześwietlenia pewnego ekscentrycznego hobbysty. Vidkuna Vennera. No nie przypadkiem, ma tyle "v" w inicjałach, więc jak nie trudno odgadnąć, jego hobby to nazistowski reżim. Kolekcjoner. Jednak raczej nie z takich jak Lemmy Kilmister z Motorhead, bo ten drugi nie znał córki Himmlera. W każdym razie, im bardziej młoda Anais (francuzka, w rozciągniętym swetrze i z papierosem w ustach) zgłębia historię owego pana, im bardzej daje się w nią wciągnąć, tym bardziej zarysowują się między nimi skandaliczne analogie. Ona, żydówka z tajemnicą, on, tajemniczy z "białym pochodzeniem". Każde, ma się czego wstydzić i co ukrywać, z tym, że jedno z nich, na pozycji mentora ma większą pewność siebie. Które? Autor zgrabnie cały czas grając narracją, miesza ich role. Kat jest oprawcą, oprawca katem. W miejscach gdzie uprzedzenia mogły by brać górę, chłodzi temperaturę i przypomina nam, że za historię, odpowiedzialni sa jej twórcy, nie spadkobiercy.Miesza się wszystko, fakty z fantazją, niedopowiedzenia z teorią  i sumienie z wpojonymi zasadami.
1938 - fascynujący proces ewoluowania przekonań nazistów, połączony z biernym ich wpajaniem w ramach propagandy, przedstawiony oczami młodziutkiej Leni Rahn. Odniesień do Dantego sporo.
1987 - Cień wydarzeń z czasów hitlerowskich i niepodważalne świadectwo przetrwania ideologii, tym razem zobrazowane za pomocą obciążonego przeszłością komisarza policji Gilles'a Chauvier'a. Studium uprzedzeń i konfliktów, wywołanych czasem przeszłym.
2005- Młoda dziennikarka, zestawiona kontrastowo ze spruchniałym a do tego znienawidzonym systemem wartości, musi jakoś odnaleźć się w poszukiwaniu prawdy, jednocześnie odkrywając sekrety własnej przeszłości. Ciężar z jakim obecnie się mierzymy i skrajność w zajmowaniu zdania na jego temat, oraz odbiór reszty społeczeństwa, jest odmalowany w społeczeństwie francuskim. Oni cofają czołgi, my je pchamy, dlatego u nas nikt nie napisze tak skomplikowanej powieści o tak wielu spojrzeniach na temat jednocześnie. Szkoda.
To wszystko, plus kunsztowna nadinterpretacja i fantazja autora, żywa akcja powieści i wiarygodność historyczna, stwarza iluzoryczne poczucie zagrożenia. Sześćset stron, czytane cały czas z myślą "a co jeśli?" potrafi utrzymać w napięciu. I to nie jest napięcie spowodowane prawdopodobieństwem istnienia czwartej rzeszy po drugiej stronie księżyca, jak mogłoby sugerować określenie "historical fiction". Do tego, strasznie porusza mnie dokładność autora. Coś jak Sapkowski i jego 200 stron przypisów, na 150 stron książki, plus opisy broni i jej działania. Tu nic nie jest niedopowiedziane, jeśli tylko miało miejsce. Chociaż, d'Orves pisze tak, że uwierzysz mu nawet w istnienie aryjskich praludzi, chowających się po zaśnieżonych jaskiniach. A jeśli nie uwierzysz, to przynajmniej zmusi cię, tak jak mnie, do zgłębienia tematu, zbadania zdjęć, odcisków, źródeł, zmusi cię, do wytaplania sie w tym błocie, w celu wyciągnięcia własnych wniosków. O to właśnie chodzi w książkach.
Echo niesie historię lebensbornów, mistyczną wędrówkę i dążenie do ideału. Zatracenie w złudnych ideach, wczoraj, dziś i jutro. Dodaj "gdyby" i cała twoja ideologia legnie w gruzach...

No dobra, kawał fajnego sci-fi też tam jest, co tu dużo ukrywać.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz